Z Dorotą przed wyprawą wymieniliśmy chyba ze 20 meili. Chyba trafił swój na swojego bo korespondowało nam się miło i konkretnie jak to rowerzystka z rowerzystą :)
Najpierw miała być trasa z Krakowa do Warszawy. Odradziłem bo wjazd rowerem do stolicy jest bardzo męczący i zaproponowałem trasę z Krakowa do Lublina wzdłuż Wisły przez Sandomierz i Kazimierz Dolny.
Dziewczyny z Bostonu, które oprócz Doroty były pierwszy raz w Polsce zachwycone Polską Wschodnią co mnie jako mieszkańca tej części naszego kraju bardzo ucieszyło. Cudze chwalicie swego nie znacie :) Cieszę się że podobała się też sama trasa, po części mój pomysł i to, że przez całe 480 km ruch samochodowy na trasie był bardzo znikomy, a na niektórych odcinkach wręcz zerowy.
Problemem był język, ale bardzo dziękuję Dorocie za tłumaczenia. Dziękuję też Decathlonowi w Lublinie za świetne przygotowanie rowerów na wyprawę, Lawendowo jak najbardziej za cudowną gościnę, Winnica Nad Jarem za świetne wina i spontaniczną degustację i serwisowi P&P ze Staszowa za szybką akcję serwisową.
Dziewczyny to harpagany rowerowe, ale nie tylko. Widziałem jak Susan po przejechanych 70 km na rowerze zmieniła tylko buty na te do biegania i skoczyła sobie pobiegać. Czapki z głów!