Rodzinną wyprawę rowerową "Polska Egzotyczna" rozpoczęliśmy w Suwałkach przy dworcu PKP pamiętającym jeszcze stare, powojenne czasy...Kolejny podjazd zdobyty! Ze wzniesienia widać już jezioro...Droga jak marzenie! Taką drogą, przez sam środek puszczy jechaliśmy przez 20 km z Gib do Rygola.Puszcza Augustowska to jeden z największych kompleksów leśnych w Polsce.Rodzinna turystyka rowerowa. Coś wspaniałego!Nad Brożanym zrobiliśmy sobie dłuższy odpoczynek, który chłopaki wykorzystali na kąpiel...Z Gruszek napieramy dalej przez Puszczę Augustowską do Rubcowa.Na postoju...Aby obejrzeć bunkier z bliska, trzeba było wdrapać się na dość strome wzniesienie...Przez cały tydzień trwania wyprawy pogodę na rower mieliśmy wprost idealną!Zupełny brak samochodowego ruchu sprawia, że cała droga jest "nasza". W dodatku ta cisza podlaskich pól... Coś pięknego i niespotykanego nigdzie więcej!Marta - pierwsza kandydatka do Parczewskiej Grupy Rowerowej!Droga z Kopczan do Siółka.A Białoruś już tuż, tuż... Może w następnym roku uda nam się zorganizować podobną wyprawę właśnie tam?Za wsią Rakowicze dojeżdżamy do domku "Na odludziu", który stoi przy samej granicy z Białorusią i jest ostatnim domem po polskiej stronie. Tutaj spędzimy dzisiejszą noc. Z uwagi na wyjątkowe, "odludne" miejsce, bliskość natury, niesamowitą ciszę i przemiłych gospodarzy panią Jolę oraz pana Marka śmiało możemy polecić każdemu tą miejscówkę!...i w końcu upragniona obiadokolacja! Nasi gospodarze są wegetarianami i taką również, wegetariańską obiadokolację nam przyszykowali. Wegetariański obiad w wykonaniu pani Joli był prze-py-szny!Tuż za domem jest już Białoruś, o czym informują nas takie oto "groźne" znaki...Nie ma to jak integracja ojcowsko-synowska...Za to otwarty był kościół katolicki pw. Świętego Antoniego, cel wielu pielgrzymek za sprawą nie potwierdzonego oficjalnie przez władze kościelne cudu, który miał miejsce w tym kościele w 2008 r.Po bohonickim meczecie oprowadza nas pani Eugenia Radkiewicz, tutejsza muzułmanka...... :)Dziewczyny dzielnie napierają do przodu!Posiadłość, na której obecnie znajduje się zajazd od 1912 r. należała do szanowanej rodziny tatarskiej. Sam budynek jest wiernie zrekonstruowany....i ruszamy na trasę piątego dnia rowerowej przygody po Polsce Egzotycznej. Dzień rozpoczynamy od obejrzenia meczetu tatarskiego w Kruszynianach - najstarszego meczetu w Polsce, zbudowanego prawdopodobnie w drugiej połowie XVIII wieku....mijając odludne, malownicze, polsko-białoruskie wioski o swojskich nazwach Gobiaty, Świsłoczany, Mostowlany, Dublany i Kondratki.A to słynne kocie łby na Białostoczyźnie, które "gdzieniegdzie" musieliśmy pokonać. A nie ma nic gorszego dla rowerzysty jak jazda po nich. Trzęsie niemiłosiernie. Bywa!Pod opuszczoną, drewnianą chałupą na końcu wsi robimy sobie zasłużony odpoczynek.Wioski przez które przejeżdżamy wtopione są w "stepowy" krajobraz doliny Świsłoczy radujący nasze oczy łagodnie sfalowanymi pagórkami, polami i łąkami ciągnącymi się ku granicznej rzece.DublanyCerkiew prawosławna pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Jałówce z lat 60-tych XX wieku.Burza wisi w powietrzu co dodaje tylko smaku całej przeprawie :)Dworek gubernatora grodzieńskiego w Parku Pałacowym w Białowieży (obecnie Ośrodek Edukacji Przyrodniczej Białowieskiego Parku Narodowego) to najstarszy budynek w polskiej części Puszczy Białowieskiej. Został zbudowany w 1845 roku.Proszę zwrócić uwagę na oryginalne spodenki rowerowe Rafała. Można rzec, że to Rafał wyznaczył od tego wyjazdu nowe trendy jeśli chodzi o modę okołorowerową :)Marta, Grzesiek, Olek i Ania na polsko-białoruskiej granicy za Opaką Dużą.Droga na popas.Cerkiew otoczona jest wieńcem kilkudziesięciu drewnianych krzyży.Pamiątkowe zdjęcie Olka, Jasia i Kuby na granicy z Białorusią w Koterce.W oczekiwaniu na linowy prom w Mielniku, którym przepłyniemy na drugą stronę Bugu...Szanty rozbrzmiewające na pokładzie oraz piękny, dziewiczy krajobraz zaczarowały chłopaków :)Krzysiek mógł poczuć się w końcu jak na prawdziwych wakacjach :)Czterej pancerni bez psa :) Przed Neplami po drodze do Terespola zatrzymujemy się aby obejrzeć z bliska czołg T-34 Armii Czerwonej, o którym krąży legenda, że ponoć jako pierwszy przeprawił się przez Bug w czasie II wojny światowej....stojący po lewej Grzesiek z Anią, Rafał z Olą, Olek, Krzysiek i Grzesiek. Na kuckach Marta, Jasiu i Kuba. Dziękujemy za obejrzenie tej fotorelacji i zapraszamy na kolejną wyprawę rowerową z nami!