Puszta Hortobagy - najbardziej dzikie i najpiękniejsze moim zdaniem miejsce na Węgrzech.
Tokaj
Rumunia w 2000 roku to był kraj silnych kontrastów. Z jednej strony spalona, wyjałowiona, biedna ziemia i bose dzieci w okolicach Oradei przy granicy węgiersko-rumuńskiej, z drugiej strony bogactwo i zieleń gór Bukowiny.
Krajobraz stepowy za Oradeą, już w Rumunii.
A tu dla kontrastu zielone góry Bukowiny.
Cel naszej wyprawy - malowane klasztory na Bukowinie. Tutaj monastyr Moldovita.
Monastyr Moldovita wybudowano w 1532 roku. Do dzisiaj tajemnica sporządzania farb, którymi pokrywano ściany zewnętrzne monastyrów na Bukowinie pozostaje nie wyjaśniona. Malowidła do dnia dzisiejszego nie wypłowiały, jedynie co niektóre poddały się deszczom i wiatrom.
W monastyrze Moldovita nie za bardzo było można robić zdjęcia. Mi się jedno udało :)
Owki :)
Bukowina...
...inaczej zwana krainą łagodności.
Uczestnicy wyprawy, czyli Andrzej i Grzesiek
Człowiek na drodze
Przydrożne studnie na Bukowinie to istne dzieła sztuki!
Otoczony potężnymi murami obronnymi monastyr Sucevita.
Fresk "Drabina sprawiedliwych" inaczej zwany "Drabiną do nieba" lub "Drabiną cnót" na północnej ścianie monastyru Sucevita.
Bardzo bogata symbolika tych fresków!
Wyjątkowość dekoracji malarskiej cerkwi Bukowiny przejawia się w tym, że zajmuje ona obok ścian wewnętrznych również wszystkie ściany świątyni z zewnątrz.
...oraz bogato haftowane regionalne stroje, także wyrób własny.
Warsztat gancarski w jednej z mijanych przez nas wiosek, gdzieś po drodze z Sucevity do Radowców.
Można było tam kupić po bardzo okazyjnej cenie piękne, gliniane naczynia...
Pati-Bar w Solce i scenka rodzajowa z gęsiami.
Monastyr Humor
Cerkwie Bukowiny, czyli północnej Mołdawii ze względu na XVI wieczne freski zewnętrzne, pokrywające fasadę monastyrów na całej ich powierzchni to unikat na skalę światową.
Z gołymi lub odsłoniętymi (w przypadku kobiet) nogami do świątyń prawosławnych na Bukowinie nie można wchodzić. Przed wejściem dostaje się więc taką oto obowiązkowo spódnicę zakrywającą dolne, odsłonięte części ciała, co by nie rozpraszać modlących się w świątyni.
Mam słabość do takich oto otwartych przestrzeni!
Po kilku dniach wyjechaliśmy z Bukowiny na południe w stronę Transylwanii. Przejeżdżaliśmy między innymi obok uroczego jeziora o typowo rumuńskiej nazwie Izvorul Muntelui.
...widoki przez 40 km mieliśmy więc iście bajeczne! Sielanka, luzik, piękne krajobrazy wokół i spotkany po drodze rumuński "sakwiarz"...
...do czasu kiedy wjechaliśmy na tę zaporę wodną. Owszem mignął mi jak zjeżdżałem z góry jakiś znak o tym, że nie można fotografować, ale się zbytnio nim nie przyjąłem. Wyciągnąłem aparat, postawiłem na barierce i machnąłem pamiątkowe foto z rumuńskim kolegą, gdy nagle jak spod ziemi pojawiło się dwóch rumuńskich żołnierzy z karabinami! "Oddaj aparat, dawaj kliszę, tu nie można robić zdjęć" - tyle przetłumaczył mi po angielsku nasz nowy kolega z rumuńskich pokrzykiwań żołnierzy. Zacząłem się uparcie targować, nasz kolega zaczął nas bronić i udało się. Sytuacja była nerwowa, żołnierze nie chcieli tak łatwo ustąpić, ale w końcu zabrali naszego kolegę, aby coś tam im podpisał i klisza ocalała! Proszę jeszcze zwrócić uwagę na wyjątkowe i niespotykane oświetlenie w rowerze naszego rumuńskiego kolegi. Pod kierownicą na ramie zamontowana jest najzwyklejsza w świecie świetlówka...
Parcul National Cheile Bicazului – Hasmas, czyli Park Narodowy wąwozu Bicaz i gór Hasmaszu.
Wąwóz Bicaz to wyrzeźbiony przez rzekę kanion, otoczony skalnymi, pionowymi ścianami dochodzącymi do 400 m wysokości!
Wąwóz ma 8 km długości i byłby cudem natury, gdyby nie fakt, że przebiega przez niego asfaltowa szosa.
Malownicza serpentyna na drodze z Bicazu do Lacu Rosu.
W rejonie wąwozu Bicaz znajduje się kilka wypiętrzeń, spośród których wyróżnia się skała Piatra Altarului (1147 m n.p.m.). Po upadku komunizmu ze szczytu usunięto wielką czerwoną gwiazdę, a na jej miejscu ustawiono krzyż.
Lacu Rosu, czyli Czerwone Jezioro.
Lacu Rosu to takie cudo natury, które zostało utworzone po urwaniu się części skał wąwozu potoku Bicaz. Powstała wtedy naturalna tama i wody potoku spiętrzyły się tworząc jezioro. Charakterystyczne są wystające z tafli wody kikuty drzew, które rosły tam przed zalaniem.
Scenka rodzajowa w centrum Braszowa.
I w końcu dojechaliśmy do Braszowa, jednego z siedmiu miast Siedmiogrodu, inaczej zwanego Transylwanią. Zwiedziliśmy "po łepkach" trzy z nich: Braszów, Sighisoarę oraz Kluż Napokę.
Sighisoara - najpiękniejsze, fantastycznie zachowane średniowieczne miasto Siedmiogrodu. Na wprost wieża zegarowa z działającym podobno nieprzerwanie od 350 lat zegarem, a z prawej żółty budynek, gdzie podobno przyszedł na świat bezlitosny książe Vlad Palownik, z którego wyczynów narodziła się później legenda Drakuli.
Sighisoara. Pod Wieżą Zegarową późnym wieczorem.
Legendarna Dacia - wizytówka Romanii :) Tutaj scenka rodzajowa pod jedną z fabryk w pobliżu Targu Mures.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Po 17 dniach rowerowej tułaczki, 1600 km "w nogach" i 8 kg mniej w końcu dotarliśmy do Parczewa. Był rok 2000, aparatów cyfrowych jeszcze nie było stąd tak mało zdjęć. Mam nadzieję, że jednak te, które zrobiłem przybliżyły chociaż trochę klimat tej mojej pierwszej, tak poważnej wyprawy rowerowej i zachęciły kogoś do wyjazdu do Rumunii. Kraj jak widzieliście egzotyczny i piękny! Zachęcam więc do spakowania manatek, zapakowaniu ich na rower i wyjazdu na południe, do tego kraju o tysiącu twarzy, z których każda uśmiecha się przyjaźnie :) Z pozdrowieniami!